Co z tym rynkiem zbytu?
Urszula: Ostatnio czytałam wywiad z szefem IQ Publishing na temat ogólnie pojętego rynku gier i stwierdziłam, że przydałby się również głos przeciętnego gracza kochającego gry przygodowe. Punkt widzenia dystrybutora różni się troszkę od mojego. Wprawdzie zgadzam się z niektórymi kwestiami, choćby: „Mamy w Polsce bardzo źle zorganizowany, chaotyczny rynek gier”. Jednak od razu nasuwa się pytanie: komu powinno najbardziej zależeć na organizacji takiego rynku? Kto powinien zadbać, aby gry były eksponowane, reklamowane i ładnie wydane?
Szef IQ Publishing mówi: „Nigdy nie powstała nowoczesna, duża, wyspecjalizowana sieć sklepów, w których gry byłyby najważniejszym towarem”. Ja zaś odpowiem: pamiętam sklepy w których na półkach stały tylko i wyłącznie gry w pięknych pudłach i było je widać z daleka. Były to sklepy zajmujące się sprzedażą gier i tylko gier, w których przygodówki zajmowały osobny regał, tak było ich dużo. A dzisiaj? Takie sklepy gdzieś zniknęły, ktoś je zniszczył.
Rola: Te pojedyncze sklepy, które oboje pamiętamy, zostały wyparte przez “sieciówki”.
A jak już byłaby zorganizowana ta sieć sklepów zajmujących się tylko sprzedażą gier, to…?
Urszula: Powiedzmy, że powstałby super-sklep z grami, gdzie byłyby one ustawione na regałach zgodnie z ich gatunkiem/rodzajem. W takim super-wyspecjalizowanym sklepie dla przygodówek wystarczyłby mały stoliczek, bo więcej miejsca by nie zabrały. Dzieje się tak już od dłuższego czasu. Wydaje się ich bardzo mało, a i tak połowa nie trafia na półki sklepowe. Znaleźć obecnie przygodówkę w sklepie, w dodatku w pudełku przyciągającym wzrok (nawet świeżynkę), graniczy z cudem. Gdzie więc ma się gracz w nią zaopatrzyć lub choćby zainteresować, kiedy nie widzi jej fizycznego wydania, jak już jednak jakieś wypatrzy, to jest ono brzydkie i mało zachęcające? Kupujący to nie tylko osoby, które dobrze orientują się w gatunku i wiedzą czego gdzie szukać, ale też i nowi gracze dopiero wyrabiający swój gust oraz przypadkowi kupcy, którzy chcą sobie w coś pograć, bo mają czas i chęci. Jak tu poznać gatunek i przyciągnąć do niego nowych graczy, jeśli gdy nawet gracz coś słyszał, że powstała/została wydana nowa przygodówka, to jej nigdzie nie widać?
Istnieją gracze, którzy nie śledzą z zapartym tchem wszelkich informacji w sieci o nowych grach przygodowych. Oni zaopatrują się w sklepie, czytając opis produktu na okładce. Czytają więc zamieszczony przez wydawcę tekst zachęcający do „przeżycia wspaniałej przygody” i „podjęcia wielkich wyzwań”. A potem wracają z taką grą do domu i ich nowa przygodówka okazuje się być HO (hidden object, czyli szukanie ukrytych przedmiotów). Mylące opisy lub celowe wprowadzanie w błąd nie przysporzy graczy raczej spowoduje, że kolejna taka gra będzie omijana szerokim łukiem. Czyli znów: nie tylko dobrze zorganizowany sklep jest ważny, ale to, jakim towarem ma handlować i jak ten towar zostanie nam zaprezentowany/opisany.
Rola: Z identyfikacją gatunku przygodówek są problemy nie tylko w Polsce, wystarczy spojrzeć na materiały marketingowe czy profesjonalnie przygotowywane ankiety na Zachodzie. Winna jest nie tylko równie myląca co w języku polskim nazwa gatunku, ale i nieświadomość tego, co czyni przygodówkę. Z chęcią poświęciłbym temu osobny artykuł.